Wynagrodzenia w Premier League nigdy nie były wyższe – podobnie jak poziom frustracji wśród kibiców. Kontuzje, rozczarowujące występy i niespełniony potencjał to cechy niektórych zawodników, którzy co tydzień inkasują ogromne sumy, nie dając wiele w zamian na boisku. Oto 13 graczy, których zarobki zupełnie nie odpowiadają ich formie, kondycji fizycznej ani wpływowi na grę.
Sprowadzony do Manchesteru United, aby wzmocnić defensywę i wprowadzić spokój – w rzeczywistości Onana zaliczył sezon pełen błędów. Choć zdarzały się lepsze interwencje, jego niestabilność kosztowała klub wiele – zarówno punktów, jak i pieniędzy.
Obecnie rezerwowy w West Hamie, Ings wnosi niewiele na boisku, ale wciąż pobiera pensję na poziomie czołowego napastnika. W wieku 32 lat najlepsze lata ma już za sobą, choć jego wynagrodzenie na to nie wskazuje.
Kiedyś postrzegany jako solidny defensywny pomocnik, dziś prawie niewidoczny w Ipswich Town. Kontuzje i brak formy sprawiają, że jest drogim rezerwowym.
Gdy jest zdrowy, potrafi grać na bardzo wysokim poziomie. Niestety, zdarza się to rzadko. Historia urazów z ostatnich dwóch sezonów czyni jego zarobki trudnymi do uzasadnienia.
Przyszedł jako obiecujące wzmocnienie środka pola, ale do tej pory nie spełnił oczekiwań. Przy takim wynagrodzeniu kibice oczekują większego wpływu na grę.
Włoski skrzydłowy miewa przebłyski, ale nie potrafi utrzymać regularności. Urazy i problemy taktyczne znacznie ograniczyły jego wartość w Premier League.
Przybył z wielkimi oczekiwaniami, ale spędził niemal cały sezon z kontuzją. Kibice Chelsea otrzymali bardzo mało w zamian za ponad milion złotych tygodniowo.
Kiedyś ulubieniec angielskich kibiców, dziś rezerwowy w Manchesterze City. Stracił miejsce w składzie i nigdy nie sprostał ogromnym oczekiwaniom związanym z jego transferem i zarobkami.
Casemiro ostatnio gra lepiej, ale nadal daleko mu do dawnej klasy. Nawet z nieco lepszą formą nie usprawiedliwia jednego z najwyższych kontraktów w lidze.